Recenzja pomadek KYLIE JENNER Lip Kit - Love Bite, Dirty Peach, Brown Sugar

Po długim przetrzymywaniu przesyłki przez urząd celny - wreszcie ją mam! Pierwsze wrażenie - opakowania, buteleczki i konturówki wywarły na mnie pozytywny wpływ. Kolory pomadek, które wybrałam to trzy z ostatniej premiery. Nazwy zdążyliście już przeczytać w tytule. Moją ulubioną jest Love Bite - najbardziej pasuje do mojej cery. Długo zastanawiałam się czy kupić jedną, dwie czy wszystkie trzy. Ostatecznie kupiłam całość, a nad decyzją zaważył przypadek.


Jeśli kogoś bardzo interesuje czemu wybór zamówienia to przypadek, to już tłumaczę. Zamówić pomadki wcale nie jest tak łatwo. O tym decydują minuty, czasem można się spóźnić pół minuty, minutę i już wszystko jest wykupione. Kiedy weszłam na stronę kyliecosmetics.com i pojawił się wielki napis z wyborem zestawu, nie myśląc chwili od razu kliknęłam na zestaw, zamiast przewijać i wrzucać do koszyka jeden kolor, potem drugi... wtedy mogłabym nie zdążyć, poza tym serwer był tak przeciążony, że przejście z koszyka do płatności ładowało mi się ponad 5 minut. No, ale post nie miał być o sposobie zamówienia, chociaż myślę, czy nie napisać dla Was oddzielny wpis dotyczący zamówienia - jak to zrobić, skąd wiedzieć kiedy produkty będą dostępne, sposób płatności, oczekiwania i dostawy. :)


Po otworzeniu czarnego pudełka, naszym oczom ukazuje się taki widok. Na wierzchu otrzymujemy liścik - z jednej strony logo, z drugiej wiadomość od Kylie Jenner (oczywiście drukowana). Kiedy podniesiemy gąbeczkę zabezpieczającą produkty, możemy dostrzec nasze wyczekiwane matowe pomadki. 


Opakowania zestawów są dość duże, myślałam, że będą nieco mniejsze, ale to atut. 


Wielkość pudełka jest idealnie dostosowana, aby pomieścić w rządku trzy zestawy. Wracając na chwilę do kartki z wiadomością, przybliżę wam jej wygląd:

 

Oryginalne opakowania prezentują się tak jak poniżej: 



Warto dodać, że znakiem odróżniającym podróbki z chin od oryginału to zęby. Na oryginalnych opakowaniach mienią się w słońcu (spójrzcie na opakowanie w dłoni i to, które leży poniżej - od razu widać, że w słońcu wyglądają inaczej). 


Na wieczkach opakowań znajdziemy nazwę koloru pomadki:


W środku opakowania znajduje się kartka przedzielająca dwa produkty. Jest ona przymocowana na stałe, z jednego boku, dlatego pomadki i konturówki są dobrze zabezpieczone i się nie przemieszczają. 


A tak wygląda zawartość w całej okazałości:



Dużym plusem jest kolor na opakowaniu konturówki, idealnie oddaje prawdziwy odcień produktu. 


Przedstawiam Wam też pomadki z bliska:


 Poniżej zobaczycie jak prezentują się kredki:


Teraz, zanim powiem o jakości i trwałości matowych pomadek oraz konturówek, zapoznam Was po kolei z każdym spośród trzech kolorem. 

Na początek pokazuję LOVE BITE. Jak bardzo pokochałam ten odcień, nawet się nie da opisać. To połączenie brązowych tonów z fioletem. Kylie nazywa ten odcień śliwkowym brązem i jest to najtrafniejsze określenie. Absolutnie pasuje do czarnowłosych i brunetek lub dziewczyn, które tak jak ja lubią fiolety na głowie. Kolor użyty na moich ustach jako pierwszy. Na końcu wpisu zobaczycie zdjęcie mojego makijażu. 


Kolejny kolor to DIRTY PEACH. Sama nazwa sugeruje, że to typowa brudna pomarańcza. Kylie określa ten odcień jako średnie żółte tony wymieszane z pomarańczą. W tym odcieniu podoba mi się to, że mimo jasnego, jarzeniowego koloru jakim jest pomarańcza, ten nie razi ani trochę. Jedak kolor osobiście do mnie nie przemawia, nie pasuje do mojej urody. Myślę, że znalazłby fanki wśród blondynek, szatynek, zielonookich. 


BROWN SUGAR - ten natomiast pasuje do moich (znienawidzonych) piegów, Lepszego określenia na ten kolor nie znalazłam niż widniejący w opisie produktu - prawdziwy żółty  brąz. Brown Sugar to zdecydowanie ciepłe odcienie brązu, niekoniecznie przepadam za takimi tonami, wolę chyba zimne. Na lato, kiedy nie używam podkładu, a moja buzia jest delikatnie opalona, dodatkowo w połączeniu z piegami, kolor komponuje się bardzo dobrze. Polecam rudowłosym, brunetkom, dziewczynom z blond refleksami. 


Wracając do organizacyjnego tematu, przybliżę Wam detale znajdujące się na produktach. Mianowicie są to napisy na opakowaniach. Warto zauważyć, że data ważności produktu to 12 miesięcy od otwarcia. 




To tyle jeśli chodzi o zdjęcia zestawów od Kylie Cosmetics. Trochę Was nimi zamęczyłam, a nie zaczęłam jeszcze pisać o najważniejszym. Jeśli chodzi o jakość krycia to jestem bardzo zadowolona.

KONTURÓWKA sprawdziła się u mnie idealnie. Wcześniej miałam tylko trzy takie produkty, ale z żadnej wystarczająco nie byłam zadowolona. Odcienie były ciemne, przez co wymagały precyzyjnego ruchu ręką, by nadać idealny kształt. Często mi się to nie udawało, kredka się rozmazywała, kruszyła (produkty ze średniej półki). Bałam się, że to może wynika z mojego braku doświadczenia i z tą konturówką będzie tak samo. Rozczarowałam się, ale pozytywnie. Produkt od Kylie spełnił moje oczekiwania w 100%. Już za pierwszym razem i za pierwszym pociągnięciem udało mi się uzyskać idealny efekt. Nadałam ustom kształt taki jak chciałam, Konturówka nie jest ani za miękka, przez co mogłaby się rozmazywać, ani za twarda, żeby się ukruszyć. Nie ma się do czego przyczepić. 

MATOWA POMADKA W PŁYNIE na samym początku, przy każdym użyciu trzeba pamiętać, by nadmiar produktu znajdujący się na pędzelku, wytrzeć o wewnętrzne ścianki buteleczki. Nie ma obaw, by po wyciśnięciu aplikatora zabrakło nam produktu do rozprowadzenia na ustach. Uwierzcie mi na słowo, że wystarczy minimalna ilość, by pokryć nawet duże usta. Warto pamiętać, aby dokładnie wyrównać całe wargi, gdyż po wyschnięciu warstwy, dodając kolejną, możemy stracić pożądany efekt. Dużo dziewczyn zaznacza, że pomadki mają waniliowy zapach... Ja na początku zapachu wcale nie poczułam. Dopiero po powąchaniu buteleczki wyczułam delikatny zapach, przypominający cuksy - cukierki z cukru z brzozy - ksylitolem. Na pewno pamiętacie te słodycze z dzieciństwa. :) Każdą pomadkę testowałam po jednym dniu. Wszystkie zachowują się tak samo. Trochę przesuszają usta, ale używając matowych pomadek trzeba liczyć się z takimi konsekwencjami. Na pewno nie nadają się przez to na zimę, jeśli macie wrażliwe wargi, podatne na pękanie. Ja nie mam większych problemów z ustami w zimie, jednak pomadki Kylie dały mi się we znaki (a to dopiero początek jesieni). Po zakończeniu testów musiałam nawilżać usta witaminową pomadką. Do trwałości nie mam większych zastrzeżeń. Od południa trzymała mi się do godziny 22 bez poprawek. Dodam, że byłam na weselu i co chwila coś jadłam/piłam. Po tej godzinie poprawiłam usta (kolor zmył się jedynie delikatnie od wewnętrznej strony ust) i do 4 rano jak szłam spać, pomadka wytrzymała. Każda z trzech pomadek okazała się tak samo trwała. Jeszcze raz wspomnę, że niewielka ilość płynnej pomadki bardzo dobrze kryje usta. Ogólnie jestem zadowolona z pomadek, niepokoi mnie jedynie przesuszanie ust, no... może jeszcze cena. :D Moja ocena to 8/10. 

Na koniec jeszcze SWATCH pomadek na dłoni i makijaże z użyciem każdego koloru:



Mam nadzieję, że wpis się podobał, nie zanudził Was dużą ilością zdjęć i informacji. jakie są Wasze odczucia na temat tych pożądanych pomadek? :) 




PS zamówiłam jakiś czas temu podróbki z chin, jak dojdą zrobię post porównawczy. :) 




21 komentarze:

  1. Jejku jakie śliczne kolowrki. Naprawdę fajnie wyglądają z Twoją cerą, ale najbardziej podoba mi się ,, Brown sugar "
    Obserwacja za obserwajce? :)
    http://viviiaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolory bardzo mi się podobają. Mimo recenzji nie wiem do końca co o nich sądzić. Mam niestety tak wrażliwe usta, że sama musiałabym je przetestować.

    MÓJ BLOG

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wrażliwych ustach mogą się nie sprawdzić zbyt dobrze :(

      Usuń
  3. Świetna recenzja , śliczne odcienie.
    Strasznie mi się podobają te pudełeczka tych pomadek.
    Pozdrawiam
    http://mylifeiswonderful9.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem czy czułabym się dobrze w tych kolorach, aczkolwiek wyglądają ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie do każdego rodzaju cery pasują :) zwłaszcza brąz :)

      Usuń
  5. Bardzo ciekawa jestem wpisu porównawczego ;p kurcze zazdroszczę ci tych oryginałów, pięknie się prezentują na ustach <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jestem ciekawa, a już najbardziej jak długo będą do mnie szły, bo czytałam, że może to trwać nawet powyżej miesiąca :/

      Usuń
  6. Śliczne kolorki :) Super wpis :) Mi podoba się Dirty Peach :)

    Obserwuje :)
    http://normalnienienormalnanastolatkaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję! Dirty Peach jest bardzo ładny, jednak nie pasuje do mojej karnacji :(

      Usuń
  7. Brąz super! :)
    Pozdrawiam :)
    myfactoryofcreativity.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Super pomadki, nie mogę się doczekać na swoje :D. Mam pytanie, od tygodnia widnieje status "Processed Through Facility- Los Angeles" wiesz co to oznacza?

    OdpowiedzUsuń

DZIĘKUJĘ ZA KAŻDY KOMENTARZ!
* Nie zapomnij zostawić linka do swojego bloga - chętnie go odwiedzę!
* Jeśli spodobał Ci się mój blog - zaobserwuj, na pewno się odwdzięczę!

UWAGA! Wszystkie prawa zastrzeżone! Zdjęcia zamieszczane na blogu są moją własnością i podlegają ochronie, zgodnie z ustawą o ochronie praw autorskich ( Ustawa z dnia 4 lutego 1994). Zabrania się ich kopiowania, przetwarzania i rozpowszechniania bez mojej zgody. Wszystkie przypadki kradzieży zdjęć i umieszczanie ich na innych portalach a zwłaszcza podszywanie się pod moją osobę będą zgłaszane.

Obsługiwane przez usługę Blogger.