Recenzja: kosmetyki Hean, Debby, Rimmel - produkty z drogerii Jasmin


Pod koniec ubiegłego roku, dzięki uprzejmości portalu stylovebabeczki i Drogerii Jasmin, otrzymałam paczkę kosmetyków do przetestowania. Z marką Hean spotkałam się po raz pierwszy. Tym bardziej było mi miło, że będę testować kilka produktów jednej firmy. W paczce znalazł się także tusz do rzęs marki Debby oraz lakier do paznokci marki Rimmel.


Zacznę od produktu, który skradł moje serce. Jest nim metaliczna pomadka w płynie. Nie sądziłam, że polubię metaliczne wykończenie, podczas gdy około dwóch lat króluje u mnie na ustach matt - a jednak! Pomadka świetnie spisuje się na większe okazje. Po pomalowaniu ust zasycha, nie odbija się, a dodatkowo (w porównaniu do matowych pomadek) w ogóle nie wysusza ust. Co do trwałości, zależy od tego cy jemy, czy nie. Sama z siebie nie wyciera się, następuje to podczas jedzenia lub picia. Na szczęście ścieranie jest równomierne, przez co nie wyglądamy przy ty śmiesznie. Szczerze polecam każdej kobiecie mieć taką pomadkę w swojej kosmetyczce. 



Dla odmiany produkt, z którym się nie polubiłam. Skreślony niestety był już na starcie - nie jestem zwolenniczką mleczek do makijażu. W tym przypadku nie mogło być inaczej. Bardzo nie lubię konsystencji takich produktów. Niestety, ale nie przekonam się chyba nigdy do mleczek. Za to moja mama lubi zmywać nimi makijaż, także chętnie przejmie ten produkt. 



Kolejnym produktem jest płynny podkład mocno kryjący. Otrzymałam numer "102 glory beige".  Niestety ten kolor okazał się być zbyt ciemny dla mnie (standardowo zawsze wybieram najjaśniejszy). Miałam go na sobie dwa razy (postanowiłam dać mu kolejną szansę) i niestety oddałam swojej mamie. Podkład na mojej twarzy jeszcze bardziej ciemniał. Poza nietrafionym odcieniem, kosmetyk spełniał swoją rolę. Wyrównuje koloryt skóry, ładnie zakrywa drobne niedoskonałości (nie radzi sobie z pieprzykami i ciemnymi piegami) i długo utrzymuje się na buzi. 



Wiele osób nie lubi takiego rodzaju opakowań. Ja jednak (nie wiedzieć czemu) jestem ogromną fanką szklanych buteleczek i tradycyjną pompką. Mają w sobie jakiś urok.


Eliksir do ust bardzo przypadł mi do gustu. Jest to mój kolejny hit! Cudownie nawilża usta, ma ładny zapach. I co ważne, jest bezbarwny, więc idealnie sprawdzi się na każdy dzień jak i jako "baza" pod pomadki. Używam go niemal codziennie, bo bardzo dbam o nawilżenie ust zimą. 


Eyeliner w żelu to moja ulubiona opcja do robienia kresek na każdą okazję. Z tym konkretnym mam jednak mały problem. Produkt jest zbyt "mokry". Nie ma możliwości zrobienia kreski na linii wodnej, gdzie najbardziej lubię, a górną kreskę trzeba narysować dwa razy. Liczę jednak, że po dłuższym stosowaniu produkt trochę wyschnie i będzie lepiej. Poza tym, utrzymuje się bez zarzutu przez cały dzień. 
(Jeśli ktoś jest ciekawy, kreski maluję pędzelkiem z zestawu do żelu Maybelline, podoba mi się, że pędzelek jest króciutki i łatwo mi nim sterować). 


Przyciemniacz kolorów do podkładów jest totalnie zbędnym produktem dla mnie. Zdecydowanie pożądanym produktem byłby rozjaśniacz kolorków, bo większość fluidów jest dla mnie za ciemna. Mimo to sprawdziłam na dłoni jak radzi sobie ten produkt. Spisuje się świetnie! Ma rzadką formułę, łatwo i szybko miesza kolorki, a co ważniejsze jest bardzo wydajny, bo niewielka ilość wystarcza by fluid stał się ciemniejszy. Aby nie marnował się w szufladzie, chętnie oddam go przyjaciółce, która ma ciemną karnacje. 



_________________________________________________________________

Z tuszem do rzęs marki Debby poznawałam się najdłużej. Jak większość maskar, tak i ta z początku była zbyt wodnista. Na powiece odbijały się rzęsy, trudno było też je pomalować. Po około miesiącu używania, formuła zgęstniała, ale jednocześnie nie wyschła. Na szczoteczce widać wyraźną zmianę w nabieraniu produktu, lecz tusz zostaje długo "wilgotny" na rzęsach. Wolałabym, aby tusz szybciej zastygał. Są jednak tego zalety, tusz nie kruszy się, ani nie osypuje. Rzęsy są wydłużone, rozdzielone, dając piękny naturalny efekt. 


Generalnie jestem zwolenniczką silikonowych szczoteczek, lubię wyłapywać rzęsy przy kącikach, jednak ostatnio testuję kilka tuszy ze standardową szczoteczką i muszę przyznać, że wcale nie są takie złe jak uważałam wcześniej. 


__________________________________________________________________

Lakier do paznokci marki Rimmel. Wydaje mi się, że w tym przypadku nie trzeba pisać dużo. Dawno nie używałam tradycyjnych lakierów (królują u mnie żele i hybrydy), jednak dawniej bardzo chętnie sięgałam po lakiery właśnie tej marki. Mam do dziś kilka kolorków. Uwielbiam szerokie i świetnie wyprofilowane pędzelki. W tym konkretnym lakierze również jest genialny pędzelek. Bardzo łatwo i szybko rozprowadza się lakier, idealnie poziomuje. Co do trwałości, przyznam szczerze, że moja opinia jest mocno subiektywna, ponieważ mooje dłonnie poddane są na różne narażenia, przez co trwałość się skraca. W każdym razie 3 dni utrzymuje się bez zarzutu. Dodam jeszcze, że ma świetne krycie - wystarczą dwie warstwy. 




PS
zachęcam do odwiedzenia profilu drogerii Jasmin również na Instagramie (TUTAJ)

UWAGA! Wszystkie prawa zastrzeżone! Zdjęcia zamieszczane na blogu są moją własnością i podlegają ochronie, zgodnie z ustawą o ochronie praw autorskich ( Ustawa z dnia 4 lutego 1994). Zabrania się ich kopiowania, przetwarzania i rozpowszechniania bez mojej zgody. Wszystkie przypadki kradzieży zdjęć i umieszczanie ich na innych portalach a zwłaszcza podszywanie się pod moją osobę będą zgłaszane.

Obsługiwane przez usługę Blogger.